Bajka się skończyła-dziś wróciliśmy do Edynburga. Lot nienajlepszy (jak zwykle zresztą): ból głowy i uszu, a do tego pulsujące dziąsła, które będą się goić nie wiadomo jak długo. No i pojawiły się mdłości. W wydaniu poranno-popołudniowym, bo dopiero po obiedzie na dobre mnie opuściły (a obiad był pyszny, bo naleśniki by Mąż i farsz by me). Zastanawiam się, czy to nie za wcześnie na takie dolegliwości?
Jutro wracam do pracy. Ciekawe co to będzie, bo praca do najlżejszych nie należy... Ale prawo jest takie, że muszą mi zapewnić lżejszą pracę ze względu na mój stan.
Do lekarza też się wybieram, ale poczekam na wolny dzień żeby to załatwić.
A póki co dojadam naleśniki i zaraz zbieram się do spania. To był długi dzień.
PS. Mąż przed wyjazdem dostał prykaz od mojej i swojej mamy, że ma o mnie dbać. Muszę przyznać, że radzi sobie wzorowo:)
0 komentarze:
Prześlij komentarz